Déjà vu

LIS 28, 2020

Kłopot w tym, że rozpoznaję świat wokół siebie. Tracę czujność, ślepnę, więznę w znanym i dostaję konwulsji z paniki, chcę się wydostać. Kłopot w tym, że mylę wczorajsze zmysły z dzisiejszymi, godziny ze sobą nawzajem, przeplatam jak warkocz, rozsypują się w palcach, na wietrze, jak zawsze. I że świat nie chce mnie wypuścić na zewnątrz, poza powierzchnię ostatniego rozproszenia.

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
(…)
Teraz poznaję po części

I okadzam głowę dymem z ogniska. Z kominów elektrociepłowni, z wydechów volkswagenów w tedeiku niemcowi spod koca wyjętych. Dymem z własnej czaszki, z twojej czaszki, z wulkanu, co śpi. Oddycham głęboko.

I przez jedną chwilę czuję pod palcami. Że chyba zaczynam znów widzieć.