Może to miejsce tęskni za powrotami.
Niektórzy nazywają to “zewem Zony”. Trąci patosem, ale coś jest w tym uczuciu niedosytu, gdy po raz ostatni jedzie się kolejką pracowniczą do nieswojego domu. Coś ciągnie, gniecie w brzuchu, wkrada się w sny. Mijamy kolejne bloki i dziwimy się, że wszystkie szyby są całe, omal nie wbijając się komuś do mieszkania – przecież drzwi były otwarte. Trzeba mocniejszej chwili, by zresetować umysł i wrócić do rzeczywistości.
Nie ma powrotów, są tylko kolejne podróże. Nawet rzeczywistość uchyla się od definicji. Więc czym miałby być powrót do rzeczywistości.
Wróciłam, by kontynuować poszukiwania, których nie zdążyłam ukończyć, dotrzeć do miejsc, do których nie zdążyłam dotrzeć.
Znalazłam inne miasto.
W tym samym, co ostatnio, miejscu na mapie, nie było już Prypeci, którą poznałam. Tak jak nie będzie Prypeci, którą znali jej mieszkańcy. Słońce. Arktyczny wiatr. Kruche, wyschnięte badyle tam, gdzie rosła dżungla. Zima w Zonie trwa dłużej.
Spokój, wręcz sielskość. Jakby życie chciało przypomnieć, że było. Że jest, pamięta. W miejscu postapokaliptycznej grozy – światło, cisza, barwy, zapachy. Poczucie, że jest się u siebie.
Może to miasto tęskni za powrotami.
[…] https://in-dust-real.pl/zona-powrot/ […]
super są te zdjecia!
Dziękuję. 🙂 Dla mnie taki feedback to prawdziwa motywacja do dalszego działania. 🙂 Uśmiech szeroki dla Ciebie! 🙂
[…] Matla (oraz jej wpis ze wszystkimi […]
Piękne zdjęcia, widać rękę doświadczonego fotografa. A samo miejsce, w którym natura pożera ulice i place zabaw, a miasteczko w pośpiechu upuściły tysiące ludzi – sam mam ochotę w niedalekiej przyszłości odwiedzić ( i znając siebie odwiedzę 😉 ). Zwłaszcza gdy porównuje się obiekty z wirtualnej rzeczywistości (mroczny S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla i kolejne) z Twoimi zdjęciami, i okazuje się że Ukraińcy ze studia GSC wykonali kawał dobrej roboty – sam czuję się jakbym tam już kiedyś był…
Bardzo dziękuję. 🙂 To dla mnie dużo znaczy, że ktoś zagląda na tego bloga – i może nawet bierze siebie stąd jakąś inspirację. Dzięki temu to, co robię, nabiera sensu. Nie znam gry S.T.A.L.K.E.R., chyba jestem trochę w przedgrowej epoce – ale może czas się z nią zapoznać, bo jesteś kolejną osobą, która dobrze o niej mówi. No i zachęcam do wyjazdu do Zony, póki jeszcze współcześni pseudostalkerzy nie roznieśli jej do cna – warto, naprawdę, i wcale nie jest to specjalne ryzyko. Sama marzę o powrocie, kolejnym powrocie, jeszcze tyle zostało do zobaczenia, przeżycia, sfotografowania… 🙂