Miejsca są raczej w myślach niż w przestrzeni.
Gdy trafiliśmy tu po raz pierwszy, nie wiedzieliśmy, co to za miejsce. Miało kilka poziomów w górę i chyba jeden w dół, okna, butelki, strzaskane sanitariaty, szramy, inskrypcje, wtórne łóżko.
W którym momencie miejsce traci swoją funkcję? Czy w tej samej chwili, w której opuszcza je człowiek? Na ile funkcja jest sprawą materialną? Może w ogóle nie jest.
Gdy trafiliśmy tu po raz drugi, wiedzieliśmy, że to hotel. Przez samą tę świadomość zobaczyliśmy wszystko: jadalnię, recepcję, salę zabaw, pokoje gościnne, miejsca zabiegów rehabilitacyjnych. Widzieliśmy poprzez, tworząc miejsce na nowo. Z pewnością inne niż było. Czy miejsca są też własnością raczej głowy niż czasoprzestrzeni?
Prawdopodobnie powstanie tu nowy ośrodek. Bezdomni i zbłąkani Japończycy z aparatami mijają się z inwestorami bez rysów twarzy. Można już teraz spojrzeć poprzez i zobaczyć n potencjalnych obiektów, elegancko wyposażonych, podziwiających tępo panoramę Orłowa. n-1 dla nas nie zaistnieje. Głowa ma władzę nad miejscem.
Wyszłam stąd wcześniej, bo zmroził mnie strach. Zapomniałam, w co zmienił się hotel “Zdrowie”. Że klatki schodowe od dawna nie mają poręczy. Żeby nie ufać wyobraźni i wciąż kontrolować grunt pod nogami.
Przestrzeń ma władzę nad głową.
Niesamowite ujęcia wegetujących przetrzeni! Czekam na nowe wpisy!
Ale ktoś zrobił mixa z Gry w Klasy na tych drzwiach… O dziwo nawet mają jakiś sens te fragmenty posklejane razem.
Cortázar byłby dumny. 🙂 Zresztą, taka też byłą chyba idea “Gry…”, nota bene uwielbiam tę książkę. Dziękuję za uwagę, którą poświęciłeś zdjęciu – hotel jest teraz jakby mniej opuszczony… (o ile jeszcze istnieje, chyba już nie)